Gdy sięgamy po nasze zeszyty z liceum, wielu z nas nie potrafi ukryć pewnego wzruszenia. Ich znakiem rozpoznawczym jest duża staranność, przejrzystość, podkreślenia i czytelność. Niestety, pierwsze tygodnie na uczelni wyższej mogą okazać się prawdziwym koszmarem dla estetów.
O ile w szkole średniej kadra pedagogiczna kładła szczególny nacisk na ważne informacje dyktując je spokojnym, równomiernym tonem tak, aby każdy mógł je zapisać, o tyle na studiach nie ma mowy o takim podejściu. Profesorowie twierdza, że wszystko jest ważne, a większość z nich ani myśli przejmować się tym, że jedni uczniowie notują szybciej, inni zaś znacznie wolniej. Czy jednak oznacza to, że nie mamy szans na naprawdę dobre notatki? Jeśli tylko zmienimy nastawienie do tego zagadnienia, z pewnością szybko przekonamy się, że ich tworzenie nie jest wcale przesadnie skomplikowane.
Metoda Cornella
W większości poradników poświęconych notowaniu na uczelni wyższej, metoda Cornella jest omawiana jako jedna z pierwszych. Nie powinno nas to jednak zaskakiwać, bo jest ona znana ze swojej dużej skuteczności. Zakłada ona, że najpierw koncentrujemy się na treści wykładu notując fakty, daty wzory i informacje, potem zaś koncentrujemy się na ustalaniu słów kluczowych. Jeśli metoda ma być skuteczna, dobrze jest już zawczasu podzielić kartkę na dwie części tak, aby węższa miała około 6 centymetrów. Jeśli jednak nie mamy na to czasu lub ochoty, wystarczy, że będziemy notować na kartkach, które mają już wyznaczony margines. Niektórzy zwolennicy tej metody doradzają, aby na końcu każdej strony pojawiła się dodatkowa kolumna z podsumowaniem. Większość wykładów jest jednak prowadzona w na tyle szybkim tempie, że na tworzenie tego rodzaju podsumowań może nam już nie starczyć czasu. Jeśli więc z nich zrezygnujemy, nic się nie stanie. Skuteczność omawianej tu metody jest uzależniona, przynajmniej częściowo, od wyrobienia sobie pewnych nawyków. Jeśli więc tylko istnieje taka możliwość, notujmy pełnymi zdaniami unikając skrótowości. Na nią mamy miejsce na marginesie, gdy tworzyć będziemy hasła odnoszące się do całości.
Notowanie w tabeli
Ta metoda nie musi sprawdzać się na każdym wykładzie, bo nie pomaga jej chaotyczność niektórych prowadzących. Jest jednak nieoceniona podczas pracy z tekstem źródłowym, o którym wiadomo, że również będzie stanowić część założenia. Zakłada czytanie lub słuchanie na tyle uważne, aby możliwe stało się wychwycenie w jego trakcie kategorii informacji. To właśnie one staną się nagłówkami, które będą systematycznie rozwijane w miarę postępu notowania. Minusem notowania w tabeli jest to, że wymaga od nas skupienia. Niewątpliwa korzyść wynika zaś z tego, że mamy do czynienia z notatkami przejrzystymi, niezbyt długimi, a do tego dość przyjemnymi dla oka. Ta ostatnia zaleta z pewnością zostanie doceniona przez wzrokowców.
Metoda zdaniowa
Jak już wspomniano, nie wszystkie wykłady są na tyle przejrzyste, aby bez problemu orientować się w ich treści. Bywa i tak, że dopiero po ich zakończeniu i ponownym przeanalizowaniu tego, co udało nam się zanotować, jesteśmy w stanie ocenić, które informacje były naprawdę ważne, a które można uznać za mniej istotne. Oczywiście, ocena ta jest tym bardziej solidna, im więcej udało się nam zanotować, idealna jest więc sytuacja, w której na papier przelejemy każde lub niemal każde zdanie. Jeśli będziemy to robić pisząc każdy wyraz, z pewnością już po kilku minutach dojdziemy do wniosku, że jest to syzyfowa praca. Jeśli jednak opracujemy czytelny dla nas system skrótów, może się okazać, że dokładne notowanie nie jest wcale wyczerpujące i nie wymaga wysiłku.
Metoda zdaniowa może okazać się wyjątkowo wdzięczna dla nas i całkowicie nieprzyjazna innym osobom zainteresowanym uczeniem się z naszych notatek. Należy też pamiętać o tym, że jej skuteczność nie będzie dla każdego taka sama. Jak już wspomniano, system skrótów musi być dla nas czytelny, problemem może przy tym okazać się i to, że takie notatki na pierwszy rzut oka raczej zniechęcają do nauki ze względu na to, że nie pozwalają na natychmiastowe wychwycenie ważniejszych i mniej ważnych informacji.